Wejście Ukrainy do NATO może nastąpić szybciej niż się wydaje -2
Publikujemy drugą część analizy Oleksandra Kalinichenko, który wskazuje, w jaki sposób Ukraina może przystąpić do NATO i co akcesja daje w praktyce Ukrainie.
Co się stanie z Ukrainą, gdy się skończy wojna?
Stany Zjednoczone, jako przywódca cywilizowanego świata demokratycznego i ich sojuszników z NATO, stoją od 24 lutego przed trudnym dylematem: pomóc Ukrainie przetrwać wojnę z Rosją z ryzykiem eskalacji wewnątrz sojuszników, czy też dopuścić, aby Putina „wziął swoje” w Ukrainie i zostawić wszystkie neutralne kraje wschodniej Europy pod wpływem Rosji. Biorąc pod uwagę lekcje historii II wojny światowej i wyznawane przez aliantów wartości, wybór na korzyść pierwszej opcji był oczywisty.
Istnieje jednak znacznie bardziej globalne pytanie, na które Zachód musi odpowiedzieć: co stanie się z Ukrainą, gdy tylko wojna się skończy?
Krótko przed rosyjskim atakiem na Ukrainę na pełną skalę, niemiecki dyplomata Christoph Goisgen powiedział w wywiadzie, że odmowa członkostwa Ukrainy w NATO jest „ani politycznie, ani moralnie” nie do przyjęcia. Według niego należy też pomyśleć o czasach po Putinie: „Być może następca Putina powie, że biorąc pod uwagę konkurencję z Chinami, jest zainteresowany większym skupieniem się na Europie, międzynarodowej demokracji i rządach prawa”. W takiej sytuacji, jak zauważył Goisgen, Ukraina mogłaby zostać członkiem NATO.
Pogląd ten odzwierciedla całe przedwojenne podejście Sojuszu do miejsca Ukrainy w europejskim bezpieczeństwie – przeczekać „erę Putina”.
W momencie ataku na Ukrainę Rosja polegała na bezwładności reakcji i braku jedności wśród zachodnich przeciwników. W kontekście błyskawicznego „blitzkriegu” na Ukrainie, powinno to pomóc Kremlowi uniknąć skutków sankcji i sparaliżować reakcję Zachodu: mówią, że skoro z Ukrainą już „zakończono”, to po co Europa ponosi straty gospodarcze z powodu izolacji Rosji? Nie wyszło.
Jednak brak konsensusu w sprawie przystąpienia Finlandii i Szwecji do NATO może przekonać Putina, że rozłam wśród zachodnich sojuszników jest nadal realny oraz może być bodźcem do eskalacji działań wojennych na Ukrainie. Zdaniem Kremla polityczne i gospodarcze konsekwencje wojny na Ukrainie mogą tylko zaostrzyć taki rozłam.
Po 24 lutego europejskie państwa NATO rozpoczęły zakrojoną na szeroką skalę rewizję swojej polityki bezpieczeństwa.
Niemcy i Francja poczuły, że partnerstwo, handel i długoterminowe kontrakty na dostawy energii nie mogą już zastąpić militarnego odstraszania w kontaktach z takimi państwami jak autorytarna Rosja.
Finlandia i Szwecja, które zrzekły się swojego neutralnego statusu, są na skraju przystąpienia do NATO. Inne państwa europejskie znacząco zwiększają wydatki na obronę, wysyłając nową broń na Ukrainę i zwiększając swoją obecność wojskową na Wschodniej Flance Sojuszu.
Na poziomie Sojuszu wyniki tej refleksji zostaną odzwierciedlone w Koncepcji Strategicznej „NATO 2030”, która ma zostać przyjęta w czerwcu podczas szczytu Sojuszu w Madrycie. Obecna Koncepcja Strategiczna NATO na rok 2010 postrzega Rosję między innymi jako „strategicznego partnera”.
Te zmiany w bezpieczeństwie europejskim i realia zagrożenia ze strony Rosji wpłyną również na podejście do Ukrainy.
Wbrew koncepcji „przetrwania Putina” w euroatlantyckich aspiracjach Ukrainy, chciałbym zacytować znającego ukraińskie realia nie tylko w teorii, amerykańskiego dyplomatę Kurta Walkera: „Myślę, że po wojnie z Rosją Ukraina powinna zostać członkiem NATO. Kwestia wejścia do Unii Europejskiej nie wyglądała obiecująco w czasie wojny, ale po rozpoczęciu agresji wiele się zmieni.”
„Wierzę, że zagwarantowaniem bezpieczeństwa Ukrainy – kontynuuje Walker – jest współpraca z NATO. Moim zdaniem rozsądne jest, aby prezydent Zełenski zdecydował się usunąć członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim z porządku obrad, aby wszyscy mogli zobaczyć, że rosyjski agresor prezydent Władimir Putin jest w stanie wojny z Ukrainą nie przez NATO, ale tak po prostu chce zniszczyć państwo ukraińskie ”.
W rzeczywistości, stając się członkiem UE, Ukraina otrzyma gwarancje bezpieczeństwa od innych państw członkowskich. Umowa unijna zawiera postanowienia dotyczące wspólnej obrony, podobne do tych, których domagał się Kijów podczas rozmów z Moskwą. Jednak raczej niepoważnym byłoby polegać na rodzącej się wspólnej polityce obronnej UE w celu ochrony przed rosyjską agresją.
Po pierwsze, procedura przystąpienia Ukrainy do UE potrwa ponad rok. Po drugie, gwarancje bezpieczeństwa UE nie obejmują zobowiązań ze strony Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, kluczowych graczy „nuklearnych” NATO.
I tu dochodzimy do „precedensu Bukaresztu”. W kwietniu 2008 roku Ukraina była o krok od przedstawienia Planu Działań na rzecz Członkostwa w NATO. Nierozwiązane różnice w poglądach sojuszników zablokowały decyzję, którą zastąpiły niejasne obietnice, że Ukraina „w przyszłości zostanie członkiem NATO”. Od tego czasu Niemcy i Francja odmawiają zaproszenia Ukrainy do Sojuszu, obawiając się sprowokowania Rosji.
Teraz, kiedy Rosja udowodniła, że nie potrzebuje „natowskich prowokacji” do przeprowadzenia aktu agresji, Sojusz musi zmienić swoją postawę wyczekiwania i nadać Ukrainie szybką drogę do członkostwa. Argument tutaj jest bardzo prosty – każda walka z agresorem w rzeczywistości jest zawsze droższa niż jego skuteczne odstraszanie.
Oczywiście, dziś szybkie członkostwo Ukrainy w Sojuszu napotyka na przeszkody natury politycznej i bezpieczeństwa. Dlatego wspólna inicjatywa promowania członkostwa Ukrainy w NATO, którą mogliby prowadzić kluczowi sojusznicy, tacy jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada i Polska, mogłaby przezwyciężyć „historyczny” sceptycyzm Francji i Niemiec.
Wielka Brytania, która od Brexitu aktywnie szuka nowego statusu na świecie, w ostatnich miesiącach wykazała zainteresowanie lobbowaniem interesów Ukrainy w NATO w porównaniu z innymi kluczowymi państwami członkowskimi. W tym zakresie regionalne inicjatywy pogłębiania współpracy między Ukrainą, Wielką Brytanią i Polską są pozytywnym sygnałem integracji Ukrainy z NATO, jako kluczowej strefy bezpieczeństwa regionu Morza Bałtyckiego i Czarnego.
Nawet po porażce militarnej na Ukrainie Rosja będzie sprzeciwiać się członkostwu Ukrainy w NATO. Zagrozi to w większości konsekwencjami politycznymi i militarnymi, tak jak ma to już miejsce w przypadku decyzji Finlandii i Szwecji o przystąpieniu do Sojuszu. Jednak z kilku obiektywnych powodów gra Kremla nie jest gotowa do eskalacji konfliktu w otwartą konfrontację z NATO. W rzeczywistości Rosja użyła już całego konwencjonalnego zestawu broni, aby uniemożliwić Ukrainie prowadzenie niezależnej polityki bezpieczeństwa zagranicznego.
Pierwsze kroki w kierunku zmiany ustalonego paradygmatu akcesji kandydatów do NATO poprzez „czerwony dywan” są już w toku. Ukraina ma szansę stać się członkiem NATO bez fazy Planu Działań na rzecz Członkostwa – tak jak ma to miejsce obecnie w przypadku Finlandii i Szwecji.
Według amerykańskich dyplomatów Plan Działań na rzecz Członkostwa nigdy nie był prawnym wymogiem przystąpienia do NATO, więc Ukraina może przystąpić do Sojuszu również bez niego. Według amerykańskiej Chargé d’Affaires Christiny Quinn, Plan Działań na rzecz Członkostwa jest postrzegany jako mechanizm, który umożliwia państwu członkowskiemu spełnienie wymagań w zakresie zgodności, a jeśli stan już spełnia te wymagania, Plan Działań na rzecz Członkostwa staje się zbędny.
W tym sensie Ukraina zasługuje na takie samo podejście, jak Finlandia i Szwecja. Jednak z kilkoma zastrzeżeniami. W przeciwieństwie do krajów kandydujących ze Skandynawii, Ukraina ma obecnie terytoria okupowane. Ponadto, jeśli wojna z Rosją w jej hybrydowej fazie będzie trwała przez najbliższe kilka lat, tak jak miało to miejsce w Donbasie przez 8 lat, NATO nie będzie w stanie zaakceptować jako członka kraju będącego w stanie wojny.
W szczególności 26 kwietnia sekretarz obrony USA Lloyd Austin oświadczył, że drzwi NATO będą nadal otwarte dla Ukrainy. Szef Pentagonu powiedział jednak, że o perspektywach akcesji można dyskutować dopiero po zakończeniu wojny z Rosją.
Od ponad roku w korytarzach NATO toczy się debata, że prowadząc agresywną politykę okupowania sąsiadów, Rosja de facto zyskuje prawo weta wobec członkostwa w NATO. Z tego powodu NATO „dojrzało” do wdrożenia podejścia, które ogranicza Artykuł 6 Waszyngtońskiego Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym do terytoriów, które w dniu przystąpienia znajdują się pod stabilną kontrolą rządu.
Niewątpliwie dostosowanie polityki rozszerzenia Sojuszu do ukraińskich realiów bezpieczeństwa będzie wymagało trwałej presji ze strony przywódców NATO oraz kreatywnej gry dyplomatycznej. Stany Zjednoczone jako ideolog i gwarant bezpieczeństwa północnoatlantyckiego, muszą odegrać w tym procesie kluczową rolę. Koalicja zachodnia w formacie „Ramstein” wykonała już kawał dobrej roboty, budując zjednoczoną koalicję państw zachodnich w celu ustanowienia stabilnej pomocy wojskowej dla Ukrainy. Po wojnie Waszyngton, Londyn, Ottawa i Warszawa będą musiały zrobić to samo, aby zjednoczyć państwa NATO wokół idei członkostwa Ukrainy.
Zamiast wniosków
Trudna sytuacja międzynarodowa, która pojawiła się od 24 lutego br., doprowadziła do szeregu nieodwracalnych konsekwencji i demontażu europejskiej architektury bezpieczeństwa, która wyłoniła się po zimnej wojnie.
Co zaskakujące, sytuacja ta otwiera przed Ukrainą szereg możliwości. Jak nigdy dotąd Ukraina ma szansę rozpocząć proces przystępowania nie tylko do UE, ale także do NATO.
Aby wykorzystać ten moment, musimy właściwie zinterpretować obecną sytuację, charakter rosyjskiej agresji na Ukrainę i argumenty, które mogą to uniemożliwić na przyszłość. Aby to zrobić, rząd i społeczeństwo muszą prowadzić uczciwy dialog. Nie proś ani nie składaj nierealistycznych obietnic „wygrania wojny w dwa miesiące” lub zawarcia nowego sojuszu, który „będzie silniejszy niż gwarancje NATO”.
Krajowi apologeci „słabego” i „niezdolnego” NATO, liczni międzynarodowi eksperci i po prostu opłacani manipulatorzy celowo wprowadzają obywateli Ukrainy w błąd. Zmuszając nas do kolejnego zwrotu w polityce zagranicznej.
Najlepszym dowodem na skuteczność gwarancji zbiorowego bezpieczeństwa NATO jest „maraton skandynawski” Sojuszu, który rozpoczął się zaraz po rozpoczęciu w tym roku nowej fazy rosyjskiej agresji. Finowie i Szwedzi, widząc „okno możliwości”, nie tworzyli nowych sojuszy obronnych. Ich polityka obrony i bezpieczeństwa, nawet przy formalnie neutralnym statusie, przez dziesięciolecia była nastawiona na pełną integralność z Sojuszem.
I wreszcie, główny wskaźnik jest tutaj jeden: od swojego powstania 73 lata temu żadne państwo członkowskie NATO nie doznało ingerencji terytorialnej ze strony państw trzecich (kwestia „wojny o Falklandy” i ataku „11 września” na Stany Zjednoczone możemy umieścić w cudzysłów).
Dziś, podczas wyniszczającej wojny na ziemi ukraińskiej, następuje zmiana strukturalna i wartościowa w zrozumieniu roli Ukrainy w Europie. Ta wygodna i korzystna dla zachodnich elit zmiana poglądów na Ukrainę i Rosję nie nastąpi jednocześnie.
Dzisiejszy „kryzys ukraiński”, jak często nazywa się go w światowych mediach, jest sprawdzianem „siły” dla zachodniego systemu wartości i instytucji, wśród których kluczowe miejsce zajmuje Sojusz Północnoatlantycki.
Prawdziwe przyczyny rosyjskiej agresji i zagrożenia wojny rosyjsko-ukraińskiej dla całego kontynentu zmieniają dotychczasowy negatywny stosunek do członkostwa Ukrainy w NATO.
Ale są dwa ważne warunki. Oczywiście, aby kontynuować ruch zarówno w kierunku NATO, jak i UE, konieczne jest przynajmniej zakończenie aktywnej fazy wojny. Drugim czynnikiem naszego sukcesu nie jest spekulowanie na temat poczucia, że „cały świat ponosi winę za Ukrainę”, ale żądanie przyspieszonej integracji z rzeczywistymi reformami.
Poprzednie podejście NATO do „polityki otwartych drzwi” okazało się pasywne i długotrwałe. W efekcie stworzono żyzną przestrzeń do manipulacji i nadużyć ze strony przeciwników integracji euroatlantyckiej.
Decyzja o wsparciu euroatlantyckich aspiracji Ukrainy dla europejskich polityków jest swego rodzaju sprawdzianem gotowości do przedkładania bezpieczeństwa nad korzyści gospodarcze. Wiele krajów NATO zdało sobie sprawę, że dotychczasowy nacisk na dialog i zaangażowanie Rosji w zmniejszanie napięć w Europie nie był uzasadniony, prowadząc do katastrofy globalnej, bezpieczeństwa, humanitarnej, a w dłuższej perspektywie ekonomicznej.
Dzisiejsza Europa desperacko potrzebuje zdolności Sojuszu do odgrywania aktywnej roli w tworzeniu silnego środowiska bezpieczeństwa, zamiast reagowania na kryzysy, jak miało to miejsce w przypadku agresji Rosji na Gruzję w 2008 roku i agresji Ukrainy w 2014 i 2022 roku. Kluczowym sprawdzianem tej nowej roli na kontynencie będzie gotowość Sojuszu do integracji sojuszników ze Skandynawii na północy, Bałkanów Zachodnich na południu oraz sojuszników w Europie Wschodniej.Dlatego nasze przystąpienie do NATO może nastąpić szybciej niż wielu się wydaje. Nie stanie się to ani teraz, ani jutro, w środku wojny, ale być może zaraz po jej zakończeniu.