Życie w schronach- korespondencja naszego wysłannika z Ukrainy
Wyjazdy do Ukrainy dziś wiążą się z licznymi niebezpieczeństwami. Oczywiście tereny zachodniej Ukrainy są względnie spokojne, ale i tam możemy trafić na alarmy lotnicze. Aby być na nie przygotowanym warto ściągnąć na swój telefon darmową aplikację informującą o ataku rakietowym. Zrzut ekranu aplikacji widać na zdjęciu.
Kiedy pojawia się alarm należy zachować spokój i udać się do najbliższego schronu. Oczywiście życie od pół roku właśnie z tą aplikacją powoduje, że większość osób, szczególnie młodzieży już nic sobie nie robi z zagrożenia. Aktualnie najbardziej zagrożeni są na atak rakietowy pracownicy administracji, zatrudnieni w krytycznej infrastrukturze tj. stacje elektryczne czy wodociągi. Poza tym mieszkańcy, którzy żyją w pobliżu terenów wojskowych, albo mieszkają koło byłych składów wojskowych. Przez to, że Rosjanie używają map sowieckich, często za cel biorą tereny, które w latach 60-tych były wojskowe, ale obecnie już nie są i wybudowano tam osiedla mieszkalne.
Ryzyko niebezpieczeństwa dotyczy większych skupisk ludzi znajdujących się w przedszkolach, szkołach, uniwersytetach. Cześć z tych instytucji posiadała, stare nieużywane często od czasów radzieckich schrony, które naprędce zostały przywrócone do użyteczności.
Największym wyzwaniem są w schronach toalety, których często brakuje, dlatego palcówki edukacyjne muszą kupować drogie biotoalety.
Na koniec warto podkreślić, że do tej pory nie wszystkie szkoły, nawet te z schronami kontynuują naukę. Rodzice często w obawie o swoje dzieci preferują nauką w trybie online. Cześć szkół funkcjonuje w trybie hybrydowym.
Zakłada się, że agresor nie odstąpi tak szybko od swoich planów, a ataki na cywilów to oręż walki psychologicznej wobec społeczeństwa Ukrainy. Zatem schrony pełnią ważną funkcję w tej wojnie zapewniając bezpieczeństwo.
dr Mateusz Kamionka